środa, 18 lutego 2015

002 Zamówienie: "Pokonamy wszelkie trudności" | Leonetta - Ladybug

Autorka: Ladybug
Parring: Leonetta
Gatunek: Romans
Przedział wiekowy: +18
Fabuła: Happy End
Zamawiający: Wiktoria Verdas


- Fran, Fran! - Krzyknęła brunetka, która podbiegła do swojej przyjaciółki.
- Co jest? - Zapytała Cauviglia uśmiechając się.
- Miałaś racje! Podobam się Leonowi! Zaprosił mnie na randkę. - Oznajmiła śmiało.
- Gratulacje kochana! - Czarnowłosa przytuliła Castillo.
- Jak myślisz, to jakiś wkręt? 
- Nie, no co ty! Spotkajcie się i bawcie się dobrze... tylko nie wylądujcie w łóżku. - Zażartowała.
- Francesca! Pff... Mam nadzieje, że to nie jest żaden żart, bo jeśli tak to się zabije po prostu.
- Napewno nie, a teraz idź się szykować. Na którą się umówiliście? - Zapytała.
- No, na osiemnastą. - Odparła Violetta.
- Jest już pół do piątej, na co czekasz?! - Uniosła głos.
- O nie - zaczęła - zagapiłam się! Pomożesz mi? - Poprosiła.
- No dobrze.

~*~

- Jak myślisz, która ładniejsza? Ta, czy ta? - Castillo wskazywała na sukienki.
- Taka prosta? Odważniej, musisz być lekko wyzywająca!
- Co? No chyba śnisz zabraknie mi pewności siebie.
- Wierzę w ciebie, no spójrz na . - Powiedziała czarnowłosa.
- No w sumie nie jest aż tak wyzywająca, na dodatek miętowy, aww... no dobrze.
- Zakładaj ją, a ja sięgnę po prostownicę. - Oznajmiła.
- Tak, dobry pomysł.
Brunetka poszła się przebrać. W garderobie siedziała około piętnastu minut.
- Coś ty tyle tam robiła? 
- Przyglądałam się, w lusterko.
- Aha? Siadaj tu, no szybko. - Wskazała na krzesło, po czym Violetta usiadła.
- Jaką fryzurę chcesz mi zrobić?
- Zwyczajnie wyprostujemy, będzie elegancko i prosto w jednym. - Odparła.
Kilkadziesiąt minut później Violetta była już pomalowana, nałożyła dwie warstwy pudru, pomalowała oczy na jasno niebieski kolor, a usta na różowo. Wyglądała bardzo ładnie.
- Fran! Nie mam butów! - Przeraziła się.
- A ja o tym pomyślałam. - Powiedziała włoszka i wyjęła z pudełka również miętowe obuwie, które leżało na podłodze.
- Jakie śliczne! Te buty są genialne, nie wiem, jak mam ci dziękować.
- Przyjacielska przysługa. Zadzwoń po taksówkę i jedź... no właśnie, gdzie?
- Leon powiedział, żebym była przed teatrem... Mam się bać?
- No co ty, pewnie będziecie się świetnie bawić. Powodzenia, kocham cię.
- Ja ciebie też. Trzymaj kciuki! - Violetta przytuliła Francescę.

~*~

Brunetka stała pod budynkiem i czekała na Verdasa, który spóźniał się o dziesięć minut. Miała zamiar już się wrócić, ale zobaczyła Leona. W głębi duszy się ucieszyła, aczkolwiek udawała zdenerwowaną i zmarzniętą.
- Przepraszam, były korki. No i witam. - Przywitał się chłopak.
- Nie szkodzi, ale wiesz, nie było miło mi tu stać. - Chłopak zauważył, jak na ramionach dziewczyny pojawia się gęsia skórka.
- Zimno ci? - Zdjął marynarkę i założył na plecy Castillo. 
- Dziękuje. To co, wchodzimy?
- Tak, tak. Panie przodem. - Wskazał dłonią na wejście.
Kiedy doszli do kasy, Verdas odebrał bilety. Poszli w kierunku sali, w którym miał odbyć się zabawny i romantyczny spektakl. Zajęli miejsca. Siedzieli w pierwszym rzędzie, a ona zdjęła marynarkę z ramion i oddała ją Leonowi. Przedstawienie trwało godzinę, dwójka świetnie się bawiła, chłopak trafił w gust Castillo. Po zakończeniu wyszli.
- I jak ci się podobało?
- Było genialnie, haha. To, co? Koniec? - Zmarszczyła brwi.
- Nie do końca, mam zamiar zabrać cię do mojego domu, co o tym myślisz?
- Tak od razu? Nie wstydzisz się mnie? - Spytała.
- Jak możesz tak myśleć? No co ty!
- No dobrze, jeśli ci to nie będzie przeszkadzało, to jasne.

~*~

- Mamo! - Krzyknął brunet. - To Violetta - wskazał na dziewczynę - Violetto, to moja mama.
- Dobry wieczór, miło poznać. - Powiedziała pewnie.
- Mi również, Violu. Mogę ci tak mówić?
- Oczywiście.
- Wydajesz się być sympatyczna... to ja wam nie przeszkadzam. - Odparła i odeszła.
Dwójka poszła do pokoju chłopaka.
- Wiesz, Leon? Jesteś bardzo miły, ale nie zdążyliśmy się bliżej poznać, opowiesz coś o sobie?
- No cóż, ja lubię gra w kosza, a przede wszystkim śpiewać... nie wiem, co mogę ci opowiedzieć.
- Śpiewać? Ja też! W kosz już idzie mi słabiej... - przyznała niechętnie.
- To chodź, pokażę ci, jak to się robi. - Podeszli do "mini-kosza" - Trzymaj. - Wręczył jej piłkę i wytłumaczył, jak trafić. Dziewczynie udało się to za pierwszym razem. - Wow, jestem pod wrażeniem gratulacje. Skoro lubisz śpiewać, może zaśpiewamy coś razem?
- Skoro nalegasz... Wiesz, co? Znasz ten utwór nuestro camino?
- A, tak. Znam. Zaśpiewamy? 
- Oczywiście! 

Quiero mirarte
Quiero sonarte
Vivir contigo cada instante
Quiero abrazarte
Quiero besarte
Quiero tenerte junto a mi
Tu eres lo que necesito
Pues lo que siento es amor

- Masz śliczny głos - flirtował z nią.
- Ty także.
Nalał wina do kieliszków. Pili po trochu, aż w końcu jeden kieliszek, drugi... i skończyło się na siódmym. Zaczęli się do siebie zbliżać. Verdas pocałował ją namiętnie, a ona rękoma dotknęła jego włosów. Nie planowali tego. Chłopak rozsunął jej sukienkę, a ona zaczęła zdejmować mu garnitur. Rozpiął jej biustonosz, chwilę później wylądowali w łóżku. Było im dobrze. Nie mógł się oprzeć jej piersiom i zaczął je obmacywać, podniecało go to. Ona zaś drapnęła go po plecach całując nadal. Ta noc była dla nich niesamowita...

~*~

Obudziły ją promienie słoneczne. Niczego nie pamiętała, a jedynie to, że piła wino wraz z Leonem. Zastanawiała się, dlaczego jest naga. Zobaczyła, że chłopak jeszcze śpi. Poruszyła go i obudziła.
- Co my zrobiliśmy? - Spytała z nadzieją, że Verdas pamięta.
- O cholera... - Powiedział zaniepokojony. - Zabezpieczałaś się?
- Chyba nie, kiedy ja nic nie pamiętam! Wiesz co? Ja cię kocham, a tobie zależało tylko na tym, żeby mnie przelecieć, tak?
- Nie, ja cię kocham. Chciałbym z tobą być. Mimo wszystko pokonamy wszelkie trudności.
- Tak?
- Tak.
- Leon, ja... kocham cię.
- Ja ciebie też kocham. Będziesz moją dziewczyną?
- No... będę. Ale boje się, że jeśli coś się stanie to mnie rzucisz.
- Nie. Obiecuję. Moja miłość jest za silna.
Przytuliła się do Verdasa i wstała zakrywając się kocem. Szybko włożyła sukienkę, po czy Leon odprowadził ją do drzwi tak, aby jego matka nie zauważyła, że dziewczyna została na noc.

~kilka dni później~

- Violu, co się dzieje? - Zapytała Francesca.
- Ech... mam jakieś mdłości, wczoraj wymiotowałam.
- No co ty mówisz? Masz z tym iść do lekarza.
- Ale ja nie chcę. - odparła.
- Nie obchodzi mnie to.
- Ty nie rozumiesz! Ja z tobą nie byłam szczera... wtedy, na randce z Leonem zrobiliśmy to, ponieważ się upiliśmy.
- Chyba nie chcesz powiedzieć, że...
- Tak. Chyba jestem w ciąży. - Oznajmiła.
- Czekaj - Włoszka zaczęła szperać w torebce. - Masz.
- Co to? Skąd masz test ciążowy w torebce?!
- Miałam kiedyś dać cioci, nie wnikaj, ale zapomniałam, no i... zostało.
- Boję się.
- Idź zrób ten test.
Castillo poszła do toalety. Chwilę później z niej wyszła, była cała blada.
- I co?
- Sama spójrz. - Dała jej obiekt do rąk.
- Ja pierdole, dwie kreski! - Na wsparcie Cauviglia przytuliła Violettę, która zaczęła płakać.
- Co ja powiem tacie? Przecież on mnie zabije...
- Wszystko będzie dobrze.

~*~

- Tato, ja... jestem... w ciąży.
- Słucham? 
- No, to co słyszałeś. Ja nie chciałam, ja za dużo wypiłam!
- Nie wierzę. - Mężczyzna złapał się za głowę. - Kto jest ojcem?
- Leon. Ale on powiedział, że co by się nie stało będzie ze mną zawsze.
- Obiecanki cacanki! Ile ty masz lat?! A mówiłem, jesteś za młoda, żeby się puszczać!
- Przestań! Ja urodzę to dziecko. Dam radę. Wychowam je. Tylko potrzebuję twojego wsparcia... - powiedziała.
- Dobrze. Wszystko będzie dobrze. - Ojciec przytulił córkę.

~9 miesięcy później~

- Aua!
- Co się dzieje? - Zapytał brunet.
- Leon, to już.
Chłopak nic nie powiedział, tylko wezwał karetkę.
- Nie mogę nic mówić... - ściskało ją w gardle.
- Nic nie mów, tylko przyj. - Violetta dostosowała się do rad Leona.
Kilkanaście minut później karetka zjawiła się na miejscu i zabrała tą dwójkę, na szczęście lekarze zezwolili Verdasowi towarzyszyć brunetce przy porodzie. 
- Zabierzcie ją na salę operacyjną! - Rozkazał Leon.
- A co robimy? Proszę nie przeszkadzać w pracy!
Poród trwał aż kilka godzin. Brunet cały czas trzymał Castillo za rękę, w końcu usłyszał dobrą wiadomość.
- Proszę pana gratuluję, ma pan ślicznego synka. 
Ten moment był dla niego cudowny. Prawie się rozpłakał. Czuł się cudownie, to był najszczęśliwszy dzień jego życia.
- Mówiłem, że pokonamy wszelkie trudności? - Spytał Violetty.
- Tak. - Trzymała małego na rękach. - Spójrz... on jest do ciebie podobny.
- Synek tatusia! Jak mu damy na imię? 
- Bardzo podoba mi się Federico. A ty co o tym myślisz?
- Piękne imię.

~Miesiąc później~

- Wiesz, co? Jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie. Mam ciebie, Federico, Francescę oraz swojego ojca. To cudowne uczucie.
- Wiem. Zobacz, jak świetnie wyglądamy we trójkę...
- Kocham cię.
- Ja ciebie również.
Pocałowali się... może wkrótce pojawi się nowy członek rodziny?

~~~~~~~~~~~

Wiem, że wszystko zepsułam, ale utalentowana to ja nie jestem. Mimo wszystko mam nadzieje, że zamawiającej podobał się one shot :) ♥ 
Kocham i zapraszam do zamawiania - Ladybug.

7 komentarzy:

  1. Cudowny
    Bardzo mi się podoba
    Leonetta i mały Federico <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakie to słodkie! *,*
    Leonetta ze swoim małym synkiem Federico awww ❤❤❤
    Buziole-Maja❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejejejejejjjej! Takie słodziutkie i jednocześnie pełne emocjiiii ;*
    Besos xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zawsze cudownie Natalio, moja najdroższa!
    Wiesz, że nie lubię Leonetty, ale twój talent...
    oh, życzę powodzenia w blogowaniu!
    Kocham mocno.<3

    OdpowiedzUsuń
  5. Och, przepiękne czy chciałabyś dołączyć do mojego bloga tu masz linka, Www.vloversblogspot.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Och, przepiękne czy chciałabyś dołączyć do mojego bloga tu masz linka, Www.vloversblogspot.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Nasze misiaki

Ilia szablono-sfera